- Dziewczyny, zbieramy się! - wrzeszczała nasza trenerka na cały ośrodek. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy... chociaż nie mogę powiedzieć, że wszystkie, bo pewno nie. Po 5 minutach, moja czerwono-czarno-szara torba była pełniutka. Chciałam iść do łazienki, ale nie zdążyłam, bo do pokoju wparował Pit, a za nim Bartek.
- Maajkaa! - wydarł się Nowakowski. Popatrzyłam tylko na niego, jak na idiotę.- No bo zapomniałem swojej szczęśliwej torby na mecz i nie mam w co się spakować!
- To to mówiłem ci, weź walizkę! - powiedział znudzony Bartek
- Ale jak ostatnio zabrałęm walizkę, to przegraliśmy !
- Taak, bo graliśmy z Brazylią, a Igła i Zibi byli kontuzjowani?
- Ej, chłopaki, nie chcę nic mówić, ale ja muszę już iść... - powiedziałam, a że nic nie pomogło, wręczyłam im klucz od mojego pokoju i zeszłam przed recepcję. Dziewczyny były już prawie gotowe. Nie było może z dwóch. Nagle usłyszałam śmiech, czyli że siatkarze...
- Stary, trzeba było powiedzieć to bym ci pożyczył jakąś lepszą torbę.. - wydukał Zibi, w przerwie między śmiechem a ... śmiechem. Chwilę potem, moim oczom ukazał się Pit. Szedł z 'Poker face' i wyglądał dość śmiesznie. Dlaczego? Jako iż nie mógł znaleźć torby, zabrał reklamówkę z Biedronki.
- Piotruś, widać że wieśniak... - kpił Zbychu.
- I widać, że z Polski! - pokładał się ze śmiechu Igła. Ja wolałam nie komentować, nie wpychać się, poprostu zignorować. Wkońcu to nie ja z nim siedzę w autobusie. Z dziewczynami wyjechałyśmy bardzo szybko, i równie szybko dojechałyśmy. Co innego oczywiście nasze kochane Orzełki.. Poza tym, ochroniarz był cham i nie chciał nas wpuścić, bo twierdził, że nie będzie dwa razy chodził i otwierał nam drzwi, więc musiałyśmy czekać na chłopaków. Jezu, umrzemy tu z zimna, albo nie, z zimna nie, bo przecież w Bułgarii jest ciepło... No to z głodu! No w sumie to też nie, bo tu jest pełno budek z jedzeniem. To z nudów! Aaa, to całkiem możliwe, bez siatkarzy tym bardziej! Dałam sobie w myślach z liścia , bo zaczynałam gadać ze sobą. Po 20-minutach ekipa Andrei wkońcu zaszczyciła nas swoją wizytą. Szatnie mieliśmy w najlepszym miejscu, jakie można sobie tylko wymarzyć - naprzeciwko siatkarzy. Marzenie, nie?
- Chłopaki, robimy dyżury i pilnujemy drzwi? - charakterystycznie poruszył brwiami Bartman, a ja tylko trzepnęłam go w plecy, bo musiałabym skakać, żeby uderzyć go w głowę. Wyszłam na halę, a za mną reszta ekipy. Głośne 'Łaał!' wydobyło się z moich ust.
- Zachwycać to się będziesz jak wygramy mecz. - poklepał mnie po plecach Igła. Patrzyłam na mecz z wielkim zainteresowaniem. Skończył się po około 2 godzinach. Nasi oczywiście wygrali. Podbiegłam do chłopaków, którzy jeszcze rozciągli się. Poczułam na sobie wzrok tysięcy ludzi, ale nie przemowałam się tym. Usiadłam obok Ziomka.
- I jak ci się podobało? - zapytał z uśmiechem.
- Nieźle, chociaż uważam, że popełniacie jeden błąd. Kiedy przymujecie zagrywkę, rozgrywacie, a kiedy atakujecie, wszystcy idziecie pod siatkę, a w obronie pozostaje sam Krzysiek... - zrozumiałam, że trochę się wymądrzam. - ale sory, to przecież lepiej wie trener...
Łukasz uśmiechnął się i poszedł rozdawać autografy. Siedziałam na środku hali, patrząc, jak siatkarze pozują do zdjęć. Gdy tylko dojechaliśmy do ośrodka, kierownik Repry pochwalił nas, że śwetnie spisaliśmy. Ja też tak uważałam. Wszystko poszło idelanie. Ruszyłam do pokoju i włączyłam tv. Za chwilę miało lecieć studio po meczu. Łał, szybko się uwinęliśmy, skoro zdążyliśmy na studio. Rozsiadłam się wygodnie, gdy do pokoju wparował Igła a za nim cała reszta, obładowana popcornem, chipsami i colą.
- Nie dziękuj, nie dziękuj... - powiedział Krzysiek, zanim zdążyłam się odezwać.
- Ej patrzcie, to ja! - wrzasnął Pit, skacząc przed telewizorem.
- Stary, a to nie było wtedy, kiedy darłeś się 'Patrzcie, Polaki!' i machałeś kibicom? - powiedział znudzony Bartek, a środkowy jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- Ale ja jestem fotogeniczny! - pogładził się po włosach Winiar, kiedy udzielał wywiadu.
- Chyba raczej filmogeniczny... - zamyślił się Piter.
- Spadaj!
- Uuu... jakby z ciebie spadł, to chyba by nie przeżył... - powiedziałam, nie odrywając wzroku od telewizora.
- ... bo ja to wogóle chciałbym pozdrowić koleżankę... Taką brunetkę, której kiedyś podobno powiedziałem, że ma ładne oczy, więc na pewno ma ładne, i ma dłuugie nogi, i jest ładna, i ma na imię Majka... - zauważyłam w tv Bartka, który powiedział to wszystko jednym tchem, za co dostał ode mnie w łeb, po czym wszyscy zaczęli się narywać, i z programu nie widzieliśmy nic, ale Piotr zaczął nas usiszać, bo podobno miał zaraz udzielić wywiadu. Wszystkim wyszły oczy, bo kiedy Nowakowski chce coś powiedzieć, nigdy nie jest to mądre.
- Jak ocenia Pan waszą dzisiejszą grę? - zapytał redaktor, a Pit tylko szczerzył się do kamery.
- Ja uważam, że zagraliśmy dzisiaj bardzo dobrą siatkówkę, dzięki czemu wygraliśmy ten mecz bez jakiś większych problemów.
Teraz 14 par oczu leżało już na podłodze. Piotruś umie udzielić normalnego wywiadu?!
_________
Proszee! Komentujcie! [ krytyka też jest (mile?) widziana ] ; )
Pozdroo! ; 3
"reklamówka z biedronki" to mnie rozwaliło xd. podoba mi się twój styl, w którym jest dużo dobrego humoru :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Dziękuje ! Również pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńoj Ty masz wyobraźnie , jak ja , ale ja ciota jestem i moje opowiadanie jest do bani XD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam , krytycznie nastawiona do siebie blogerka :)