piątek, 8 lutego 2013

Rozdział XIX

     20:24 dla nas. Piłka meczowa, którą wykonywać będzie Stanley. Facet, który prawie nigdy nie psuje zagrywki.
- Debil, debil, debil... - nuciłam pod nosem. Podrzucił piłkę. Wzrokiem podążałam za okrągłym przedmiotem. Uderzył w nią strasznie mocno. Leciała szybko i daleko. Nie wiedziałam, czy był aut czy nie, ale po reakcji chłopaków stwierdziłam, że raczej wyszła. Usłyszałam w tle muzykę 'We're the champions'. Wtedy poczułam, że to właśnie MY , Polacy, jesteśmy mistrzami. Nagle poczułam, że ktoś mnie zaczyna podrzucać. Odwróciłam się. Był to Anastasi, ale w jego ślady poszedł cały sztab i już po chwili byłam na wysokości około 3, 5 metrów nad ziemią.
- Dlaczego akurat mnie podrzucacie ? - wykrzyczałam.
- Są dwie wersje. - zaczął Igła - albo dlatego, że uratowałaś nam dupę, albo też dlatego, że jesteś najlżejsza. - potem wszyscy zaczęli biegać, skakać, wrzeszczeć, tańczyć, śpiewać i co tam jeszcze.
- Jak się nazywasz i jak czujesz się z tym, że zagrałaś w finale Ligi Światowej? - podszedł do mnie jakiś facet z kamerą.
- Nazywam się Majka Piszcz i czuję się ... - westchnęłam, bo zabrakło mi powietrza w płucach - zajebiście!
      Siatkarze zaczęli mnie ciągnąć, żebym poszła udzielić wywiadu, albo porozdawać autografy. Nagle podbiegł Winiar, jedną ręką trzymając się za ząb, a drugą ryjącą coś w komórce.
- Ej, patrzcie!!
- A tobie co się stało w ząb? - zapytałam zdziwiona.
- Co? A nie, Dziku mnie walnął. Patrz, co mi chłopaki z klubu napisali. - pokazał mi telefon. Wiadomość była od Mariusza W.
                                  Stary!!! Gratulacje!!! Pozdrów chłopaków!!!
          PS. Karol nie może oderwać wzroku od waszej jedyneczki. :D

Zapytacie o jaką jedyneczkę chodziło? W tej drużynie była tylko jedna jedynka, od której Karol Kłos nie mógłby oderwać wzroku. Ja. Nie, żebym była egoistką, no ale chyba facet nie zapatrzył się na Pita, no nie? Po hali rozeszło się głośne 'Uuu'. Michał odpisał coś przyjacielowi, ale wolałam chyba nie wiedzieć co. Pomachaliśmy trochę flagą Polski, pogadaliśmy z kibicami i ruszyliśmy w stronę szatni. Stanęłam przed nią, ponieważ nie chciałam wchodzić do męskiej przebieralni.
- No co tak stoisz?! Właź! - pociągnął mnie Dziku, a po chwili stałam w pomieszczeniu, w którym znajdowało się mniej więcej 10 facetów bez koszulek, dwóch tańczących na jakimś stole, czy czymś i kilku fałszujących.
- Ej, nie żeby coś, ale ja się tu czuję trochę nieswojo... - powiedziałam, starając się nie patrzeć na gołe klaty Orzełków.
- Też możesz zdjąć koszulkę! - mrugnął do mnie Zibi. - jak chcesz to mogę ci pomóc. - zbliżał się do mnie. Wkońcu wyszliśmy z tego okrutnego miejsca, żeby odebrać medale. Nie byłam pewna, czy też mam iść, bo wkońcu nie należę do tej drużyny.
- Chodź. Wkońcu drużyna ma 14 zawodników. - mrugnął Andrea. Staliśmy w jakimś tunelu, a Igła zabrał się za kamerowanie.
- Zrób coś głupiego! - krzyknął w moją stronę.
- A moge ci pokazać coś głupiego? - zapytałam, odwróciłam kamerę tak, że było widać twarz Krzyśka. - Witam Państwa serdecznie, nazywam się Maja Piszcz. Chciałabym zaprezentować wam coś głupiego. - wszyscy siatkarze wybuchnęli śmiechem.
- Eeej!! Na podium wchodzimy przewrotem dobraaa?! - wrzasnął mi do ucha podekscytowany Bartek. Postąpiliśmy tak, jak nakazał Kurek. Stanęłam między Pitem, a Winiarem. Podszedł do mnie Prezes PZPS.
- Maja tak? - zapytał z bananem na twarzy. - Gratuluje! - uścisnął mi rękę i przeszedł do kolejnego siatkarza.
- Ałła! - wydarł się Piotrek.
- A tobie co znowu?
- No bo on powiedział, że to z czekolady! - pokazał palcem na Możdżona, niczym małe dziecko. Marcin odpowiedział palm face'm. Teraz było już dwóch szczerbatych siatkarzy. I to wszystko w niecałą godzinę ...
- Maja, Maja, pokaż się! - szukał mnie Krzysiek, kamerując. Zaczęłam się wydurniać przed kamerą, aż wkońcu zaczęli rozdawać nagrody indywidualne. Pierwszego wyczytali Zbycha. Drugi był Możdżon, potem Igła, który o mało nie stałby się nowym członkiem ' Klubu Szczerbatych'. Skakał jak opętany. Na końcu został MVP , czyli Bartek.
- Ballotelli , kurna! ... Zegarki! - darli się wszyscy. Szczerze, to nie wiedziałam o co im chodzi i stałam tylko, i uśmiechałam się głupio. Teraz pora na zdjęcia grupowe, zostałam pierwszą ofiarą Kurka i szampana. Drugi był Zibi, ale obronił się swoją nagrodą, przez co została cała zmoczona. Śmierdziałam alkoholem. Drogim, włoskim, ale alkoholem. Potem wszyscy rozeszli się po hali, żeby jeszcze udzielić wywiadów.
- Ej, stary, czy ty widzisz to co ja? - zapytał Winiar Bartka.
- Noo... niezłe ma... - Kurek nie dokończył.
- Nie o to mi .. eej, faktycznie! - zapatrzył się Michał. - ale ja mówiłem o Picie! - pokazał na środkowego. - to on ma laskę?!
- No co ty... To jego siostra...
- A on ma siostrę ? - siatkarze popatrzyli na siebie jak na idiotów.
- No nie wiem, może kuzynka... przecież on nie ma laski!
- A ja uważam, że Piotruś jest fajny, a to jego laska. - uśmiechnęłam się szeroko i poklepałam ich po ramieniu.
______
Troszkę krótko ; c Sorki, ale wiecie, na weekand mózg się wyłącza ; 3
Zaczyna ktoś może teraz ferie ? Ja niestety już daaawno skończyłam ; /

PS. Miło, że ktoś czyta moje opowiadanie ;)
Pozdrawiam ! :D
                                                                       

   

2 komentarze:

  1. Ja dzisiaj zaczynam ferie tak teoretycznie, a praktycznie dzisiaj się gipsu pozbyłam bo miałam skręconą kostkę z treningu, więc mam 5 tygodni wolnego w sumie!
    Mam nadzieję,że będzie jutro rozdział!
    pozdrawiam I♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja za to w sylwestra rozwaliłam sobie palec i do teraz nie mogę chodzić na treningi :/
    Co do rozdziału jutro, to nie wiem , czy się wyrobie, ale postaram się ;)
    Pozdrawiam ! RudyKojot :D

    OdpowiedzUsuń