niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział XXXII

     Otworzyłam oczy.
- Gdzie ja... - nie dokończyłam, bo zobaczyłam światła, kibiców i twarz... Karola Kłosa? Czyli to znaczy, że Winiar wcale się o mnie nie martwił? Uuu, my sobie porozmawiamy... Nagle poczułam potworny ból. Popatrzyłam na swoją prawą rękę. Miałam wrażenie, jakby coś mi ją rozrywało. Nagle zobaczyłam igłę w rękach któregoś z lekarzy i zaczął mi zakładać szwy. Na żywca?! Czy ja wyglądam na Gołote?!
- Żyjesz? - zapytał Karol. W jego oczach widziałam strach. Chyba bał się bardziej ode mnie. Nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam zaciskać zęby, żeby jakoś poradzić sobie z tym okropnym uczuciem. Wkońcu założyli mi bandaż i kazali usiąść na krześle, bo nie dałam się namówić, aby wrócić do szatni. Z czasem przestałam czuć prawą dłoń, nie wiem, czy to przez jakieś leki, czy poprostu ją straciłam. Co mi się wogóle stało? Popatrzyłam na palec, cały owinięty białym materiałym... A raczej już nie białym...
- A czy to ma być czerwone? - zapytałam obojętnie, a ktoryś z lekarzy podbiegł do mnie wystraszony. Po jego minie, wiedziałam, że nie jest dobrze. - Co jest z palcem? - zapytałam, choć wcale nie chciałam znać odpowiedzi.
- Powiedzieć ci prawdę? Ucięłaś sobie go... - ahaa, chyba nie chciałam jednak wiedzieć.
- I on potem tak śmiesznie wisiaaał!!! - podleciał do nas zafascynowany Winiar. - a potem zaczęło tryskać krwią! Joooo! Normalnie jak w horrorze nie? - kontunuował swoją wypowiedź, a mi zrobiło się słabo. Teraz już wszystko wiem...
- Uwaga! - wrzasnął Olek Recydywista. - ściągam bandaż! Tylko dla ludzi o mocnych nerwach! - po jego słowach, Michał podleciał do niego i zaczął dokładnie przyglądać się mojej dłoni. Ja tylko modliłam się, żeby nie wyglądało tak jak bolało, ale skoro bandaż ściąga mi sam Zabójca, to czego ja się mam spodziewać?! Mimo wszystko przypatrywałam się ręce. Wkońcu moim biednym oczom ukazal się palec... Chyba, bo nie wyglądal jak palec.
        Na zgięciu zobaczyłam dużą, czarno- czerwoną dziurę, która mimo zszycia nadal była bardzo widoczna. Nitki, które trzymały palec przy życiu wystawały na wszystkie strony. Było ich może z 13. W miejscach, które nie utonęły jeszcze we krwi, widać było bladą, martwą skórę. Czerwona ciecz nadal sączyła się z rany, nie zważając na bandaże, wodę, maście i opatrunki. Na podłodze ponownie ukazała się kałuża tej okropnej substancji. W powietrzu unosiła się woń krwi.
        To ciągnęło się w nieskończoność. Lekarze nie wiedzieli, co zrobić z palcem, jak zatamować krwotok. Najłatwiejsze byłoby poprostu go uciąć. Po chwili straciłam w nim czucie. Momentalnie przestałam czuć piekielny ból, który rozsadzał mnie od środka. Poczułam wielką ulgę, ale też niepokój.
- Idźcie grać. - powiedziałam, kiedy zobaczyłam, że kilka siatkarzy zebrało się obok mnie.
       Nie pograli długo. Chwilę później, Winiarowi coś stało się w plecy. Nie zwracając uwagi na palec, pobiegłam do niego jak najszybciej mogłam.
- Idź... - wyjęczał. - ... usiąść... - powiedział to straaasznie śmiesznym głosem. Jak z jakiegoś horroru. Wiecie; ręka wystająca z trumny itp, itd...
      Znieśli go do szatni, a ja poszłam za nimi, nie tyle z własnej woli, co mnie do tego zmusili. Rozmowa nam się za nic nie kleiła. Wyglądała mniej więcej tak:
- Boli cię?
- Nie, a ciebie?
- Nie.
        A tak na serio, to bolało bardzo. Nawet nie wiem ile razy lekarze zmieniali mi opatrunek. Wkońcu weszli siatkarze. Nie zwróciłam uwagi na to, że gapię się prosto na klatę Zatiego.
- Co sie tak na mnie patrzysz?! - wydarł się, a wszyscy podskoczyli. - najpierw mnie nachodzi w nocy, a teraz ... Wszyscy jesteście okrutni... - po jego słowach, bez problemu mogę stwierdzić, że on jednak ma depresję. - Nikt mnie nie kocha... - tak, ma depresje.
- Ja cię kocham! - krzyknął Kłos i zaczął go czochrać po włosach. A raczej nie czochrać, bo nie było co.
                                                                        * * * *
- Tu będziesz mieszkać. Może być? - zapytał Winiar, zapraszając mnie do białego pomieszczenia, w którym wisiały plakaty Ronaldo, Realu, wszelkie szaliki, koszulki.
- Taa... - wydukałam z siebie, krzywiąc się na widok wystroju tego wnętrza... Ludzie, ja jestem kibicem Barcy! Ale nie było co wydziwiać, bo wkońcu Michał zabrał mnie do siebie z własnej woli.
- O! Przyszła Dagmarka z Olim, chodź, poznasz ich! - pociągnął mnie za rękę i zbiegł po schodach. Kiedy tylko zobaczył swoją żonę, zaczął ją przytulać, całować i Bóg wie co jeszcze. Oliwier dziwnie mi się przyglądał.
- Oli, to jest Maja. Będzie z nami mieszkać. - powiedział Wini, najbardziej przekonująco jak tylko umiał.
- Aha. - powiedział obojętnie. Przywitałam się z Dagmarą, której szczerzze mówiąc obawiałam się, bo z tych słitaśnych opowieści Michała wynikało, że się nie dogadamy. No i jeszcze te wszystkie grośby siatkarzy 'Bo powiem Dagmarce... '
- Dzień dobryy... - powiedziałam niepewnie, ale pochwili moja niepewność zniknęła, bo żona Winiego okazała sie bardzo sympatyczna. Kamień z serca!
        Następnego dnia, pojechaliśmy do klubu. Nie miałam pojęcia, dlaczego wszyscy śmieją się na mój widok. A może to tu normalne?
- Winiar... - powiedział błagalnym tonem trener Nawrocki.
- No co? - wzdrygnął ramionami.
- Zdejmij jej to...
- No Jezuu... - mruknął pod nosem i zaczął mi coś odczepiać z kurtki. Odwróciłam się i zobaczyłam duuuużo tejpów, które chyba przed sekundą zostały mi odczepione.
- No weź... - jęknął któryś z lekarzy. - znowu będziemy musieli dokupić nowe tejpy...
- Maja! - krzyknął trener. - Patrz i się ucz! - pokazał palcem na aktualnego fizjoterapeutę. Nie wiem, czy ja chcę ich tak wyginać...
___________
To jest serio najgłupszy rozdział jaki napisałam O.o
Następny będzie lepszy, dłuższy i śmieszniejszy, obiecuję, bo jutro siedzę calutki dzień w domku ;)

A jeśli chodzi o rękę Majki to ja miałam to samo <3 No, prawie :D
I rada dla ludzi, którzy niedawno kupili sb Xboxa :
Przed rozpoczęciem gry, zdejmij lampę! Serio O.o

5 komentarzy:

  1. Kurna, troche dziwny rozdział, ale fajny :D Serio :D Czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha, taki nie wiem jak to określić.
    Chcę już kolejny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... jak czytałam o tych szwach to aż mnie wszystko bolało. Serio to opis z życia wzięty? :O Masakra...
    Czekam na kolejny post ;)

    Ja ze swojej strony zapraszam do siebie na kolejny, nowy rozdział :)
    Pozdrawiam,
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To zacznę tak ... rozdział zły nie jest .. a w szczególności to jak Winiar się jara tą sytuacją z palcem :P A pozostała część to taka dziwna .. ale jest ok :) czekam na następny .. i myślę że Maja się odwdzięczy Miśkowi za tejpy
    No to pozdrawiam i weny :D
    K. ;)

    OdpowiedzUsuń