- A gdzie jest moja wspaniała współlokatorka? - darł się Chajzer, w drodze do autobusu, który miał nas zawieźć na mecz charytatywny. O Boże, jakie szczęście, że ja jadę z Reprezentacją, a nie Skrą... Jak najszybciej pobiegłam do autokaru. Winiar siedział na stopniu pojazdu i kończył jeść hot doga, bo kierowca nie chciał go wpuścić z jedzeniem.
- Wini, przepuść mnie! - wydarłam się nerowo.
- Hmm... pomyślmy... - przedłużał jak najbardziej umiał. - A co ja z tego będę miał? - popatrzyłam na swoją torbę treningową, w której znajdował się zapas wszelakich batonów, który starczyłby mi spokojnie na miesiąc. No co? Nie wiadomo, kiedy spadnie na nas wielki meteoryt, a wtedy ja będę stała na szczątkach tych prymitywnych ludzi, którzy oficjalnie każą się nazywać 'siatkarzami' i będę zżerała batony. Buahahah! A dobra, ja mam teraz ważniejsze sprawy, niż meteoryt...
- Dam ci 3Bita!
- E tam, nie lubie...
- No to Liona! - powiedziałam nerwowo.
- Ooo! ... Ale jestem uczulony na orzechy...
- Snickers?
- Mam aparat na zębach, więc nie mogę ... - powiedział smutnie, a ja zaczęłam się wkurzać.
- No to co ty kurde chcesz?! - wydarłam się.
- A masz chusteczkę? - powiedział błagalnym tonem.
- Dam ci chusteczkę i mnie przepuścisz?! Nie mogłeś tak od razu?!
- Lubię cię wkurzać. - wyszczerzył się i zaczął pociągać nosem. Wyciągnęłam paczkę i podałam. - Co to ma być? - skrzywił się. - Ja jestem jednym z najlepszych siatkarzy w Polsce, gram w klubie, który w zeszłym roku był wicemistrzem, gram w podstawowej szóstce w Reprezentacji, zarabiam tyle, że nie dorastasz mi do pięt (w dosłownym znaczeniu również) , a ty mi dajesz chusteczki, za 1,50 zł ?! - po jego słowach, ręce mi opadły.
- A te mogą być? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, wyciągając chusteczki z nadrukiem Kubusia Puchatka. Nie pytajcie mnie jak one znalazły się w mojej torbie, bo sama nie wiem.
- Noo! Te to widać, że jakieś droższe!
Weszłam jak najszybciej do pojazdu, i bezpiecznie usadowiłam się na fotelu. Pf! Bezpiecznie, chciałoby się!
- Ooo! A ja ciebie nie mogłem znaleźć...
- Ale co Pan tu... Jak... Dlaczego... - zaczęłam się miotać jak ryba, która została wyciągnięta z wody.
- A, pomyślałem sobie, że w jedną stronę pojadę z reprezentacją, a w drugą ze Skrą. - wyszczerzył się Chajzer. Kuurde, jak on mnie wnerwiaał!
Kiedy wkońcu dojechaliśmy, stanęłam przed szatnią Repry.
- I ja mam tu niby wejść? - zapytałam się siebie. No i weszłam. Usiadłam na najbliższej ławce. Tyle klat chyba nigdy nie widziałam. Dostanę oczopląsu!
- I'm sexy, and I know it! - darli się wszyscy siatkarze, a ja patrzyłam się na nich jak na hefalumpy. Jest tylko jedno 'ale' - ja nie widziałam hefalumpów. No cóż, ale siatkarzy śpiewających i tańczących do tej piosenki też jeszcze nie widziałam. Kiedy wyszli, mogłam spokojnie się przebrać. Wszyscy wyszliśmy na halę, gdzie Dżej Dżej, po 'mistrzowsku' odbijał piłkę. Nagle zaczął skakać i piszczeć.
- A jemu co? - zapytałam nerwowo.
- A nic... - powiedział znudzony Mariusz. - Ten osobnik właśnie zrobił wielki krok, dla swojego gatunku (DżejDżejowus prymitywus).- przerwał, bo paru siatkarzy wybuchnęło śmiechem. - Odbił piłkę nad głową... 10 razy? Wcześniej było to nieosiągalne. Samiec pobił właśnie rekord życiowy. - powiedział głosem botanika.
- A dlaczego on serwuje z linii 3 metra? - zapytałam zdziwiona.
- Eee... - zaciął się Szampon. - no wiesz, chłopak pierwszy raz ma Mikasę w ręku...
- Chłopaki, wygraliśmy... - powiedziałam do Reprezentacji, nie odrywając wzroku od Janowicza.
Zaczęliśmy grać. Znaczy - zaczęli grać, bo mnie trener nie wystawił... Do czasu... Wkońcu zmieniłam Piotrka Gruszkę. Zmieniłam legendę polskiej siatkówki?! Ja?!
No cóż, nie można się wykłócać, więc weszłam i robiłam swoje... a raczej nie swoje, bo teraz moim zadaniem będzie wyginanie siatkarzy... Nie skończyłam zbyt dużo piłek, mało przyjmowałam. Szczerze mówiąc, byłam tu niepotrzebna, ale co tam, zawsze mogę się pocieszyć, że są gorsi... Np. Dżej Dżej . Nie no, Jerzyk ładnie gra. No to Chajzer! A dobra, pocieszyłam się. Jednak nie jestem taka zła. Wkońcu mogłam się wykazać, bo piłka, po złym przyjęciu Zatiego, leciała w stolik komentatorów. Pobiegłam po nią i odbiłam, uderzając przy tym z całej siły, prawą ręką w stół. Cała ręka okropnie nie bolała. Zacisnęłam ją drugą dłonią, ale zauważyłam, że ta, robi się cała czerwona od krwi. Przerażona puściłam kończynę, i właśnie wtedy, uciął mi się film.
______
No powiedzmy, że było te 15 komentarzy... POWIEDZMY :D (bo połowa to były moje odpowiedzi ;] )
W następnym rozdziale będzie trochę 'z życia wzięte' , bo to, co się wydarzy z tą ręką to się wydarzyło na serio ... no, prawie na serio ^_^
Lubię wkurzać ludzi : teraz znowu - 15 komentarzy i kolejny rozdział xD ( nie liczą się odpowiedzi i moje komentarze :) )
DżejDżejowus prymitywus :D
OdpowiedzUsuńhahaahahahahahahahahahah, leżę :>
Jak się szybko te 15 nie pojawi to ja zacznę z anonimowego bić i będziesz miała taaaaki spaaam ; ]
Ja chcę już następny ^^ ;d
OdpowiedzUsuńFajny, ale dla mnie za krótki :D Czekam z niecierpliwością na następny :D
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :)
OdpowiedzUsuńLubię Twojego bloga - świetny styl pisania i wspaniałe poczucie humoru ^.^ A na dodatek rozdziały dodajesz dość często :D Chętnie tu zaglądam i liczę, że te 15 komentarzy pojawi się dość szybko :P
OdpowiedzUsuńChcę następny! Ciekawe co z ręką Mai... Znalazłam twojego bloga wczoraj, ale z pewnością będę go czytała dalej ! ^^ Zapraszam do siebie: http://love-change-back.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjak czytam tutaj o chajzerze to tylko mi proszek przed oczami xd.
OdpowiedzUsuńjuz sie nie moge doczekac nastepnego rożdziału :P
OdpowiedzUsuńChcę następny ;p ciekawe co z tą ręką ;D
OdpowiedzUsuń- A dlaczego on serwuje z linii 3 metra? - zapytałam zdziwiona.
OdpowiedzUsuń- Eee... - zaciął się Szampon. - no wiesz, chłopak pierwszy raz ma Mikasę w ręku...
- Chłopaki, wygraliśmy... - powiedziałam do Reprezentacji
Że tak powiem 'Leżę i kwiczę' :D
O.O Tekst o chusteczce był mój ! xdd Esz tam, mniejsza : D Bardzo ładnie, miałam skomantowac to komentuje. Zapraszam do mnie ---> siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMhwaha !
A ja tam nie zachęcam do czytania tamtego bloga :D
UsuńAle ja nie zrobiłam o delikatnej skórze Pita xD
+ I tak wiem, że kochasz tego bloga, bo to wkońcu on był inspiracją dla ciebie, kiedy zakładałaś swojego ;)
A pamiętaj, że ja mam ...
Eee tam, kręcisz wszystko xdd Ale ja zapraszam na tamtego bloga ; ]
Usuń+ ' dzień bez szantażu na mnie - dzień stracony ' < -- twoje motto do czasu Ligi Światowej rozumiem ? xd
No ba O.o
UsuńNoo, to rozumiem.
OdpowiedzUsuńjest Janowicz. :D
"I'm sexy and I know it." Chciałabym to zobaczyć. :D
Świetny blog! Chcę już następny rozdział.. :P Jestem ciekawa czy Maja zwiąże się z którymś siatkarzem :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ;) Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz i z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. ;) Czekam na kolejne.;]
OdpowiedzUsuńSUUUUUPER !!!
OdpowiedzUsuńAle szczerze to ja byłam wtedy na tym meczu charytatywnym i nie przypomina sobie za bardzo takiego zdarzenia, więc nie wiem gdzie to twoje 'z życia wzięte' ^^
Pozdrawiam i weny duuużo życzę !! :D
K.;)
Mi nie chodziło o to, że to się stało na meczu charytatywnym, tylko, że ja sb zrobiłam w rękę to, co Maja na tym meczu xD
UsuńOgarnęłaś ? :D
AAAA spoko:).. mój błąd .. :D Czekam na następny .. MA być szybko i ma być dłuuuuuuuugiiii !!!!! :* XD
UsuńK.;)
Zajebisty rozdział ... Czekam, na następny
OdpowiedzUsuń