Zapewniam was, że te dwa tygodnie przesiedziane w domu były równie ciekawe, jak Moda na sukces, którą opowiada Winiar. W takim wypadku, chyba przejdę do Londynu.
Kompletnie nie mogłam się wyrobić, bo pakować zaczęłam się wczoraj o 22.00 i nie skończyłam.
- Majaa! Spóźnimy się! - niecierpliwiły się dziewczyny, kiedy przybyłam na miejsce zbiórki. Czułam się tak, jak wtedy, kiedy wyjeżdżaliśmy do Sofii. No, jest jedna różnica - teraz jestem trenerką, a nie cheerleaderką.
- Co wy, na nas nie poczekają? Na mnie? - uśmiechnęłam się podstępnie. - potrzepoczę trochę rzęskami do pilota i za nami poczeka. - mrugnęłam i wsiadłam do autobusu. No i zdążyliśmy. Jakoś. Cudem. Podróż trwała wieki, możecie sobie mówić co chcecie, ale ja nigdy nie przestanę bać się samolotów. Doleciałyśmy na miejsce.
- Cześć chłopaki! - krzyknęłam, ale po chwili żałowałam mego czynu, gdyż trzynastu olbrzymów rzuciło mi się na szyję. Weszliśmy do jaiegoś olimpijskiego hotelu, do którego swoją drogą nie wiem w jaki sposób wpuścili cheerleaderki... A nie, jednak wiem - mamy znajomości... Mój pokój znajdował się między mieszkaniem Pita i Bartka, oraz Igły i Ziomka.
- Cześć Piszczel, trener pyta, czy bierzecie halę wtedy co my, bo inaczej to będziecie musiały trenować z Ruskami czy kimś... - do pokoju kulturalnie wszedł Dziku.
- Ok, a o której macie treningi? - Michał podał mi jakąś kartkę, na której były terminy wszystkich meczy. Jezus, nawet w dzień Otwarcia Igrzysk im nie odpuścił. A Otwarcie było już pojutrze.
- Robimy imprezkę u ciebie? - w drzwiach ukazała się głowa Igły.
- W sumie, to możemy. - po chwili w pokoju zebrała się wataha siatkarzy z kartami, butelką, bumboxem i innymi gadżetami.
* * * * * *
- Nie uważacie, że jedzenie w tej stołówce jest jakieś dziwne? - skrzywił się Winiar.
- A ja mam słaby żołądek. - Bartek prawie wypluł zawartość swoich ust. - Już mnie boli brzuch... - chwycił się za niego i zaczął zwijać z bólu. Po śniadaniu poszliśmy na trening, na którym z conajmniej pięć razy dostałam w łeb z piłki.
- Sito, będzie sito! - darł się Dziku, kiedy po przeciwnej stronie siatki, zagrywał Zibi.
- Pole będzie pole!! - jeszcze głośniej wrzasnął Igła, który był w drużynie ze Zbychem.
- Głowa będzie, głowa! - nieco ciszej zaśpiewał Bartman.
- Jaka głowa? - Mina Michała K. była bezcenna, ale po chwili przekonał się, że chodziło o jego głowę.
- Zabiję cię, debilu! - wrzasnął i po chwili mecz zamienił się w wojnę. Ja nie wiem jak Andrea sobie z nimi radzi.
Po treningu poszliśmy do pokoi, i chłopaków miałam z głowy, bo jutro Ceremonia Otwarcia więc się muszą wyspać. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Popatrzyłam tylko na zegarek. 1.00 w nocy.
- Maja... - to był głos Pita. Nie odpowiedziałam mu, bo mało do mnie docierało. - Majka... - wyjęczał. - Majeczka...
- Hm? - wymamrotałam, nawet nie otwierając oczu.
- Bartek rzyga...
- Mhm.
- Mogę spać z tobą?
- Mhm... Co?! Nie!
- No ale proszę, ja nie mogę tam z nim spać, bo mi się też robi niedobrze... - westchnęłam i postanowiłam ruszyć do pokoju Kurka, żeby zobaczyć co się dzieje.
- Odejdź, odejdź, bo będę rzygał! - ahaa, chyba jednak przygarnę Piotrka.
- Dobra Pit, ale... - nie dokończyłam, bo Nowakowski siedział w łazience. - Piter, nie mów, że ty właśnie... - glebnęłam się na łóżko, schowałam głowę pod poduszkę i poszłam spać.
- Maja? - ponownie wyjęczał środkowy.
- Czego?
- Masz chusteczkę?
- Spadaj! - powiedziałam z pod poduszki.
- Maja... - już nie odpowiedziałam. - a myślisz, że jeśli się napije , to mi przejdzie?
- Pit, idź spać, bo cię wyrzucę! - położył się na drugie łóżko, ale dobrze wiedziałam, że nie śpi...
Rano, powoli wlekłam się na stołówkę. W nocy nie spałam jakieś pięć godzin, a kiedy już spałam to i tak przez sen słyszałam ciche 'Majaa'
- Ej no, a wam co? - Igła popatrzył na mnie i Bartka, który siedział obok, a raczej leżał. - Aaaa, to ja już rozumieem . - Krzysiek uśmiechnął się szeroko, a my kompletnie nie konatktowaliśmy. Po chwili wszedł Piter, w podobnym stanie.
- Pit, ty też ? - libero wytrzeszczył oczy.
- Taak... - wyjęczał.
- Nigdy więcej Piter... - wymamrotałam. - to była najgorsza noc w moim życiu...
- Aż tak źle? - zapytał Winiar. - a kto wogóle zaczął?
- No Bartek, ale jak ja widzę, jak ktoś tak robi, to też muszę... - Nowakowski znacząco pobladł.
- To jakim cudem, nie było tam mnie?! - wydarł się Zibi.
- No, jeszcze ciebie brakowało... - ożywiłam się. - obudził mnie o 2.00, a usnęłam o 7.00...
- Tak ostro? - zdziwił się Dziku.
- A żebyś wiedział! - swoje trzy grosze dorzucił Bartek.
- Piotruś, tak wogóle to masz mi umyć łazienkę... - przypomniałam sobie, jak musiało wyglądać to pomieszczenie. Nagle obok mnie pojawił się Winiar.
- Który lepszy? - uśmiechnął się podstępnie.
- Bartka to ja za bardzo nie widziałam, a na Pita starałam się nie patrzeć. - Michał dziwnie się na mnie spojrzał.
__________
Przepraszam na nijakość tego rozdziału, ale kompletnie nie miałam na niego pomysłu :D
Jutro gra moja kochana Skierka z moją kochaną Resovią . I za kim biedna ja mam być ? : o
A wy, komu kibicujecie ?
Mi tam się rozdział podoba. ;)
OdpowiedzUsuńJa mam taki sam problem, nie wiem komu kibicować;)
No niby jestem koło Rzeszowa, i powinnam Resovii.
Ale ja uwielbiam też Skrę :D
Najgorsze, że jakaś drużyna będzie musiała przegrać.. ;/
Pozdrawiam z okolic Rzeszowa ;D
Kto jest mistrzem - tylko Skra < 3 .
OdpowiedzUsuńRozdział świetny . A to na końcu najlepsze :P
Pozdrawiam :D