Położyłam się na łóżku, próbując zasnąć po treningu i nocy. Za nic mi to nie szło, więc postanowiłam pójść do Ziomka, trochę sobie z nim pogadać. Kulturalnie zapukałam do drzwi, pokazując wszystkim naokoło, jakie to proste.
- Prosze! - wrzasnął Igła. Weszłam do pokoju. Krzysiek siedział na łóżku z Winiarem i oglądali coś w telewizji.
- Gdzie Łukasz?
- Poszedł się łasić do Andrei - powiedział Igła. Żeby się komuś nie skojarzyło. 'Łasić' w języku Igły oznacza poprostu 'rozmawiać'.
- Aha. - odwróciłam się na pięcie i chwyciłam na klamkę.
- Chodź no, co będziesz sama siedziała w pokoju? - zawołał mnie Michał. W sumie to nie miałam nic innego do roboty, więc usiadłam obok siatkarzy. Krzysiek ciągle przełączał kanały.
- Stóóój! Moda na sukces leciała! - wyrwał pilot Winiarski. Oboje popatrzeliśmy na niego, wytrzeszczając oczy i wyłączyliśmy telewizor. Igła zaczął opowiadać nam anegdotki ze swojego życia. Potem zaczął męczyć nas, żebyśmy teraz my coś opowiedzieli. Nie mam za ciekawego życia, ale opowiedziałam mu, jak to jacyś zagraniczni faceci przez godzinę za mną łazili, a kiedy im powiedziałam, żeby się odwalili, zaczęli śpiewać 'Trying not to love you', albo kiedy byłam na basenie ratownicy ciągle na mnie gwizdali. Krzysiek pokładał się ze śmiechu po moich słowach. Ja z Winiarem tylko na niego patrzyliśmy z miną 'Poker face'.
Wróciłam do pokoju. Na korytarzu zobaczyłam Bartka.
- No wiem, nie musisz mówić. - wyprzedziłam go i ruszyłam do pokoju. Nagle ktoś delikatnie zapukał w drzwi.
- Wchodź Pit!
- Skąd wiedziałaś że to ja?
- No bo chyba tylko ciebie Bóg obdarował trudną umiejętnością pukania do drzwi. - Pit tylko dumnie popatrzył. - przyszedłeś w sprawie zakładu?
- No poniekąd, ale gdyby tego zakładu nie było... - powiedział głosem małego dziecka, bez jakiejkolwiek trudności. -... to i tak bym ci to powiedział! - dziwiło mnie to, z jaką łatwością wymawia te wsyzstkie słowa. Dał mi paczkę, którą miał za plecami i szybko wybiegł z pokoju. Otworzyłam. Było tam własnoręcznie zrobione pudełko, pomalowane na złoty kolor. Przypomniałam sobie, że przecież moja nagroda za MVP to była buletka Piotrka i powiedziałam że oprawię ją w złotą gablotkę i postawię na półce. Uśmiechnęłam się sama do siebie jak głupia i odłożyłam prezent na półkę. Wyszłam na korytarz, żeby podziękować Nowakowskiemu, ale znalazłam tylko Igłę.
- Pit kazał mi powiedzieć, że chce cię zaprosić na randkę... No, może nie kazał powiedzieć, ale zdecydowałem, że lepiej jeśli ja powiem, bo on coś spiepszy. - wyszczerzył się. Nagle zza jego pleców wysunął się Piter.
- Nie randkę, ty debilu! - trzepnął go w czoło, na co Krzysiek śmiał się jak nienormalny. - ja tak poprostu chciałem... Przejść się, bo Bartek jest zajęty i ze mną nie chce chodzić! - skarżył się środkowy.
- Bartuś nie chce z tobą chodzić? Biedaku... No dobra, za pół godziny będę przed hotelem - zaśmiałam się, sama nie wiedząc co robię. Przecież miałam traktować tą ich grę jak zabawę! Dlaczego z nim idę na randkę? Bo jest mi go żal, że jest taki nieśmiały? Bo chcę zrobić na złość pozostałej dwójce? Ja go lubiłam, bardzo lubiłam. Jak przyjaciela. Z drugiej strony, co zmieni jedno spotkanie? Przejdziemy się trochę po Sofii, wrócimy do ośrodka i będzie jak dawniej...Nie musiałam też obawiać się jakiś czułych wyznań ze strony Nowakowskiego... Z tego wszystkiego aż zaczęłam głośno ze sobą rozmawiać i właśnie w tym momencie wszedł Dziku.
- Czeeeść? Ja ci już nie przeszkadzam, tylko nie wiesz gdzie jest Zibi?
- Nie, nie wiem... - odpowiedziałam, a Michał nie odrywał ode mnie wzroku. Co się dziwić? Siedziałam na łóżku i gadałam ze sobą. To nie jest normalne... Popatrzyłam na zegarek. O kur..! Nawijałam tak przez 25 minut?! Szybko ubrałam się w normalne rzeczy, bo mieliśmy się wkońcu tylko przejść, gdyż Bartek nie chce chodzić z Pitem. Wyszłam przed hotel i czekałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz