wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział VI

     Wzięłam kluczyk, który dała mi sympatyczna, starsza pani. Miałam pokój numer 15, więc powoli ruszyłam na poszukiwania. Kiedy byłam już prawie na miejscu, usłyszałam za sobą jakieś głosy. Długo nie musiałam zastanawiać się kto to był, więc poszłam w stronę siatkarzy.
- Tak, tak, wiem. Jesteście tu zupełnie przez przypadek i nie ma to nic wspólnego z moim pokojem. - powiedziałam, przewracając oczami.
- Dobra jest! - krzyknął Pit do siebie.
      Zaczęłam im machać numerem 15 przed oczami, a oni podążali za nim wzrokiem, jakby byli  w jakimś transie. Wkońcu Bartek się otrząsnął.
- No okeey ... - zastanowił się. - skoro z włama do pokoju nic nie wyszło... to przyjdź o 18.00 do dziewiętnastki. Reszta chłopaków chyba też tam będzie.
      Odpowiedziałam krótkim 'Ok' i weszłam do swojego pokoju. Był w miarę normalny: dwa łóżka, szafa, jakieś komody, łazienka i mała kuchnia. Przejrzałam się w lustrze. Na głowie miałam siano, nie włosy, oczy na pół otwarte, przez moje spanie podczas drogi. Z drugiej strony nie wiedziałam, czy mam się doprowadzać do porządku, bo wtedy trójki siatkarzy od siebie nie odciągnę. Przypomniało mi się, że przecież nie przyjechałam tu, żeby siedzieć z nowymi kolegami, więc poszłam do pokoju naszej trenerki, żeby zapytać o której trening.
- Dzisiaj wam odpuszczę, ale jutro o 8.00 jest śniadanie, a potem idziemy na dwu-godzinny trening. Wieczorem też chyba poćwiczymy.
       Wpadłam szybko do swojego pokoju, tylko po to, żeby zabrać komórkę i zaczęłam szukać pokoju numer 19. Kiedy już go znalazłam, zaczęłam powoli uchylać drzwi, bo nie byłam pewna, czy na pewno są tam siatkarze. Dlaczego? Było strasznie cicho, a to do nich nie podobne. Wkońcu moje obawy odeszły, bo zobaczyłam dziesięć par oczu, wgapiających się we mnie. Stałam chwilę w drzwiach, kiedy Zibi pozrzucał wszystkich z łóżka na którym siedział, po czym zadowolony poinformował mnie, że mogę sobie usiąść.
- Kogo to wogóle pokój? - zapytałam, bo panowała straszna cisza.
- Nie widzisz? Tylko Igła zabiera swoim dzieciom Xboxa i Bumboxa, żeby się pobawić na turniejach..- powiedział Michał Kubiak.
         Igła uśmiechnął się szeroko, podłączając konsolę.
- Kto gra pierwszy? - zapytał, gdy mniej więcej wszystko było gotowe.
          Zgłosiłam się na ochotniczkę, w sumie sama nie wiem czemu i stanęłam przed telewizorem. Kazali mi biegać, rzucać, grać w siatkówkę, w nożną ... W końcu zaczęłam ściągać buty, które miałam cały czas założone.
- O! Gramy w rozbieranego? Doobra! - zacierał ręce Zibi, po czym trzepnęłam go w czoło. Po jakiejś godzinie, chłopakom znudziła się gra i usiedliśmy na łóżkach. Nagle zadzwoniła moja komórka.
- Podasz? - zapytałam Pita, który siedział na podłodze, przy komodzie, na której leżał telefon. Podniósł go, zerknął, rzucił mi, po czym z całej siły walnął głową w ziemię. Wszyscy obserwowaliśmy to z szeroko otwartymi oczami. Odebrałam. Dzwonił Adam.
- Czeeeeść! - wydarł się do słuchawki. - widziałaś siatkarzy?! I brata Kuby?! Masz autografy?! Gadałaś z nimi?! - mówił, nie przełykając śliny. W tej chwili z podłogi podniósł się Piotr, i zaczął macać się po czole, w poszukiwaniu guza, a kiedy się na niego natknął, zrobił taką minę, jakby był blisko płaczu.
- Wiesz co? Zadzwonię do ciebie później, dobra? - powiedziałam do słuchawki, z trudem powstrzymując śmiech. Nagle Piter palnął do mnie:
- Przytul! - i właśnie w tej chwili rzucił się na niego Igła. Dosłownie. Poprostu na niego wskoczył. Piotrek walnął tym razem tyłem głowy, o tą samą komodę. Podbiegłam do niego.
- Mam cię podnieść? - zapytałam leżącego faceta, trzymającego się na przód, i tył głowy.
- Nie podnieść! Masz przytulić! - Igła zaczął znowu szykować się do skoku, więc Nowakowski natychmiast wstał.
- Kto to Adam? - zapytał z wyrzutem. Zaśmiałam się.
- Mój młodszy brat... - powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać. Zauważyłam, że robi się późno, więc pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam do swojego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz