- Słucham? - zapytałam cicho, bo nie miałam pojęcia, kto może do mnie dzwonić.
- Maja, musisz wrócić. - powiedział stanowczym głosem (chyba) Igła.
- Nie mogę. - załamał mi się głos. Tak dawno ich nie słyszałam...
- No okej. W takim razie na jutro szykuj piętnaście miejscówek do spania. Ja rezerwuję miejsce przy lodówce, tak jak ostatnio. - wyświergotał i rozłączył się. Z jednej strony cieszyłam się, że znowu zobaczę te ich uśmiechnięte pyski ... a nie, nie pyski, bo przecież jakby to powiedział Piotruś : 'Pyski mają psy, ludzie mają twarze!'. Ta jego mądrość mnie dołuje i zachwyca jednocześnie...
- Witamyyy! - wydarł się najstarszy, tfu! Najbardziej doświadczony siatkarz polskiego teamu. (nie licząc Gumy, ale nie wiem, czy można go zaliczyć do potomka gatunku Homo sapiens. Facet słyszy ultradźwięki, nie ma poczucia humoru i kapuje na kolegów. Można by rzec, że ogólnie, wśród tych matołów jest normalny, aczkolwiek nie, nie jest.)
- Cześć. - burknęłam. Byłam na nich wściekła, choć nie miałam żadnego powodu. To ja sama zdecydowałam, żeby tu przyjechać, choć tak naprawdę nie było najmniejszego sensu.
- Maja. - powiedział, jakby do siebie Karol, podbiegł i przytulił mnie. Czułam się dziwnie, ale równocześnie wiedziałam, że wszystko już się wyjaśniło. - Możemy pogadać? - zapytał już nie wiem który raz w ciągu zaledwie paru miesięcy. Weszliśmy do pokoju i zamknęłam drzwi. Kłos opowiedział mi całą historię, jak to się we mnie zakochał.
- To jak, przyjaciele? - popatrzył się na mnie błagalnie.
- Dlaczego przyjaciele? - zdziwiłam się i uśmiechnęłam się podstępliwie. Specjalnie to zrobiłam, żeby zobaczyć jego reakcje. Nagle przez drzwi wleciał Pit.
- Ty cepie, mówiłem ci, żebyś się nie opierał, bo jesteś za gruby! - wrzasnął Bartek.
- Ja za gruby? Jak mama mi kazała sprawdzić swoje BMI to zawsze miałem niedowagę. - powiedział obrażony.
- Ale my w zasadzie już skończyliśmy. - wyszczerzyłam się do siatkarzy.
- Czyli, że... ? - zaczął Karol.
- Tak! - krzyknęłam i wyszłam z pokoju. Nie wiem czemu, jak, po co i dlaczego to zrobiłam, ale jakoś tak poprostu mnie podkusiło.
- Czy to jest ten twój zajebisty brat, który mnie lubi?! - wrzasnął Piotrek.
- Piter, wiesz , że przeklnąłeś? - zdziwił się Igła, ale środkowy już nawet na niego nie patrzył, tylko podziwiał serie plakatów w pokoju Adama.
- Wracasz z nami? - Zibi dźgnął mnie palcem.
- Nie mogę.
- Spokojnie. Guma już przerabia twoją matkę, luz.
- Guma?! - zapiszczałam. Nawet Paweł przyjechał po mnie aż do Wałbrzycha?! Jak oni mnie kochają...
Nagle Zagumny wybiegł na środek korytarza i zaczął odwalać taniec szczęścia.
- Kto jest miistrzem, miiistrzem?! - wrzeszczał do rytmu hymnu Skry.
- Załatwiłeś?! - krzyknął Igła. - Dawaj pyska! - rzucił mu się na szyję, co wyglądało dość dziwnie. - To pakuj się, jedziemy! - pośpieszał mnie.
- Teraz?
- No tak, bo wiesz, my nic nie powiedzieliśmy Andrei, i on chyba będzie się gniewał, co nie? - zrobił maślane oczy. Nie miałam zamiaru przedłużać, czy też czekać na wyjazd do jutra, bo poprostu chciałam być już w Spale.
- Paa! - krzyknęłam, kiedy wychodziliśmy. Usiadłam na "swoim" miejscu, w autobusie reprezentacyjnym. Prowadził Krzysiek, oczywiście..
- Muszę siusiu. - wyszeptał mi do ucha Zati, który siedział tuż za mną.
- Wstrzymaj pęcherz. Nie bądź baba. - westchnęłam.
- Ale ja na serio nie mogę. Zaraz popuszczę. - chlipnął.
- Igła, stój, bo Paweł musi skorzystać. - powiedziałam z pokerową twarzą.
- Zagumny?! - wrzasnął Ignaczak, ale nikt mu nie odpowiedział. Zatrzymaliśmy się obok najbliższego spożywczego, a Zator z prędkością światła pobiegł na tyły.
- Ej, ej, ej! A wy gdzie?! - krzyknęłam, kiedy zobaczyłam, że siatkarze również opuszczają autobus.
- Po jakieś bułki, czy coś. - powiedział Winiar.
Czekałam za nimi pół godziny, ale nie spieszyło mi się, bo w radiu puszczali szereg fajnych piosenek, więc nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Nagle na horyzoncie zobaczyłam Krzyśka.
- No nareszcie, gdzie wy byliście?!
- Ano w sklepie. - wydusił z siebie i oparł się mi o ramie.
- Chlałeś. - stwierdziłam.
- A gdziii tam, ja?
- Tak.
- Nie przesadzaj, wsiadamy na pokład i płyniemy na odległe i nieznane wody! - krzyknął.
- Kapitan Krzysiek dzisiaj już nie zasiądzie do sterów tej łajby. - powiedziałam wczuwając się w myśli Igły. Po chwili ze sklepu wyszedł też Karol.
- Wiesz co, Maja? - zapytał, patrząc w dal.
- Nic nie mów. Radzę ci, nic nie mów. - powiedziałam, widząc, że też jest nawalony.
- Masz piękne palce. - westchnął.
- Wsiadaj do tego cholernego autobusu i siedź cicho! - wydarłam się.
- Ciiicho. - przyłożył mi palec do ust. - Nie możesz tak krzyczeć, jest cisza nocna... - wymamrotał. Niestety nie był ostatnim pijakiem w tym teamie. Po nim, zobaczyłam też Pita...
- Piotruś, nawet ty?!
- Nawet ja. - powiedział dumny i oparł się o moje lewe ramie, bo prawe było już zajęte przez Krzyśka. - O, jaki ładny jednorożec! - ożywił się i zaczął pokazywać palcem na jakiś samochód, chyba malucha.
Wkońcu, po długogodzinnej drodze dojechaliśmy na miejsce (co jest wielkim osiągnięciem, bo prowadziłam ja, a na pokładzie miałam kilkunastu upitych facetów.)
- Gdzie byliście? - zapytał Anastasi pierwszego siatkarza, ktory wchodził do hotelu, czyli Bartka.
- On to raczej panu nie odpowie. - popatrzyłam na Kurka, który już prawie spał na stojąco.
- Przecież to oni mieli przywieźć ciebie, a nie ty ich! - wrzasnął.
- Ciii... Nie możesz tak krzyczeć, jest cisza nocna. - powtórzył się Karol i przyłożył palec, tym razem do ust trenera.
- Powiedz im, że jutro nie odpuszę treningu. Lepiej! Zrobię go o 7.00. - powiedział. Chyba się wkurzył...
___________
Hej!
Macie Karola & Maję together :D Ale nie spodziewajcie się romantycznych scenek, czy też jakiś innych (O.o). Czasem może coś wspomnę, że są razem, bo nie chcę zepsuć opowiadania moim beztalenciem do pisania romantycznych kawałków :D
Nowy rozdział na moim drugim blogu :)
Hahaha ! Nawaleni siatkarze xd Wyobraziłam to sobie i...hahahaha xd Maja i Karol, Karol i Maja ^^ Świetnie ! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na piętnastkę ;D
http://nie-mam-nic.blogspot.com/
Pozdrawiam ;)
pisz o romantycznych scenkach i koniec, noo ! podoba mi się ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/ :)
"Masz piękne palce." Czyli podryw XXI wieku :D
OdpowiedzUsuńDzięki za poprawienie humoru, matematyczka mi problemy robi, bo chodze na zawody i opuszczam lekcje -.-
I chcemy romantycznych scenek! Chcę rzygać tęczą! :P
Uuuuu ZUYYY ANDREAAAA o.o co on im wymyśli? Już mi ich szkoda c: