Popatrzyłam na Karola, który ze skupieniem mi się przyglądał. Wiedziałam, że czeka mnie poważna rozmowa. Westchnął i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Miałaś kiedyś tak, że zakochałaś się w kimś, ale nie mogłaś mu tego powiedzieć, bo doskonale znałaś odpowiedź? - nie chciałam mu odpowiedzieć, bo nigdy czegoś takiego nie doznałam. Widząc moją reakcję Kłos nieco się speszył. Chyba wiedział, co myślę. Odwrócił się i odszedł. Nie, to nie tak miało być. Nie chciałam go zranić.
Powoli ruszyłam do swojego pokoju, nie patrząc na siatkarzy, którzy bez przerwy wpychali się na mnie i zadawali setki pytań. Odkluczyłam drzwi i położyłam się na łóżku. Czułam się fatalnie, jak nigdy!
- Majeczka... - w środku pomieszczenia zobaczyłam Pita. - Ja muszę z kimś poważnie porozmawiać.
- Piter, błagam cię. Nie dzisiaj. - jęknęłam.
- Ale mnie to męczy. Ja muszę z kimś pogadać.
- No dobra, ale potem dasz mi spokój i pozwolisz zatonąć w smutku i złości. - zmierzyłam go wzrokiem. Po jego minie mogłam bez problemu stwierdzić, że raczej nie zrozumiał.
- No to tak. Ja tak nie mogłem sobie spać, no nie? I tak sobie myślałem, myślałem i myślałem i wymyślałem...
- Mówi się wymyśliłem, Pit. - poprawiłam go, a on uciszył mnie palcem.
- No bo ja sobie tak pomyślałem... - zaciął się. - Nie chcesz mojego autografu? - zawstydził się.
- Co?!
- No przecież te wszystkie dziewczyny tak chcą te autografy, to czemu ty nie chcesz?! - oburzył się.
- I na serio to tak cię męczyło? - uderzyłam głową o oparcie łóżka.
- Tak.
- No to ja cię oświecę. Chodzi o to, że one są waszymi fankami, a ja waszą fizjoterapeutką. - pacnęłam się w czoło.
- Aha! - wrzasnął uradowany i wyszedł. No, to teraz już mogę zatonąć w smutku. - Maja? - odwrócił się jeszcze. - A może chcesz pogadać? - zrobił krok w tył i usiadł obok mnie. Pokiwałam głową. Nawet nie wiem, co mnie skłoniło do tego, żeby zwierzyć się Nowakowskiemu. Człowiekowi, który boi się burzy, a w nocy nie śpi, bo męczy go temat "sławy".
- Chodzi o Karola. - oznajmił Piotrek, jakby to on miał mi się spowiadać, a nie ja jemu.
- Tak. - potwierdziłam. - Znasz całą sytuację?
- Znam. - powiedział i zaczął rozglądać się po pokoju, aż wkońcu dorwał paczkę ciastek. Przyglądałam się jego poczynaniom z zainteresowaniem. - No, mów, nie przeszkadzaj sobie. - powiedział, szeleszcząc papierem.
- Co ja mam zrobić?! - wydarłam się, przekrzykując opakowanie, którym się bawił.
- Nic. On jest cierpliwy. Jeśli wiesz, że jeszcze nie jesteś gotowa to poczekaj. Czekał na ciebie duużo czasu. Nic mu się nie stanie, jeśli poczeka sobie jeszcze trochę. - wyszczerzył się. - Masz tu jeszcze jakieś ciastka, bo te się już skończyły? - zapytał wysypując okruszki. Nie słuchałam go, bo wsłuchałam się w jego poprzednie słowa. "Jeśli wiesz, że jeszcze nie jesteś gotowa to poczekaj. Czekał na ciebie duużo czasu. Nic mu się nie stanie, jeśli poczeka sobie jeszcze trochę.". Piotruś jednak nie jest taki głupi, jak się wydawało. Umie mądrze przygadać!
Po rozmowie z Pitem było mi już jakoś lepiej. Postanowiłam pójść do Igły z nadzieją, że zrobi jakąś imprezę.
- Mamy piwo! Mamy chipsy! Nie ma Bumboxa! Gdzie jest kurna Bumbox?! - darł się Krzysiek, kiedy stanęłam przed drzwiami. Boże, ten człowiek to sobie nie odpuści zabawy nawet na jeden dzień... - Ooo, Piszczel przyszła na imprezkę? - nacisnął klamkę, a ja wpadłam do środka, gdzie siedzieli już wszyscy siatkarze. Usadowiłam się pomiędzy Zibim, a Karolem. NIE! Nie specjalnie. To przez przypadek. Do północy oglądaliśmy filmik Ignaczaka, który tak na marginesie wyszedł fatalnie. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam...
Obudziłam się na ramieniu Kłosa. Kurrrde, zaczynam stawać się coraz mniej wiarygodna, ale to nie moja wina, że głowa zjechała mi na prawo, a nie na lewo (w tym przypadku spałabym na Zbigniewie, także nie wiem co lepsze). Reszta jeszcze spała. Wyszłam do swojego pokoju i popatrzyłam na telefon.
" 27 nieodebranych połączeń od : Mama "
Niedobrze...
_____________
Niech mi ktoś nawet kurde spróbuje napisać, że ten rozdział nie wyszedł, to mu strzelę w łeb. (choć przyznaję, że jest wybitnie nieudany :D ) Męczyłąm go przez równy tydzień. (no, może z przerwą w niedzielę, bo przeżywałam żałobę pośmierci Bromskiego <Komisarz Aleks dla nieobeznanych :D> ).
Eeem, i mam dla Was taką jakby chyba złą wiadomość ;]
Następny rozdział będzie ostatnim :D
"Gdzie jest kurna Bumbox?!" Niby normalne a mnie to bawi xD eeee, rozdził dobry, tylko krótko :D
OdpowiedzUsuńTeż przeżywałam żałobę, łączymy się z Alexem w bólu i cierpieniu [*]
Pooozdrawiam ciepło =>
Oj Karol współczuje mu.Rozdział świetny.Czekam na kolejny i zapraszam.Jak komuś się nudzi to niech popyta plis http://ask.fm/Kirni
OdpowiedzUsuńNieeee.! Dlaczego ostatni? :<
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zwykle. Współczuję Karolowi.. ;)
OdpowiedzUsuńJak ostatnim ? Co ostatnim ? Jakim ostatnim ? Z której strony ostatnim ? Co ty pierdolisz (za przeproszeniem) :OOOO NIE RÓB NAM TEGO :(((( JA KOCHAM TO OPOWIADANIE ! TO BOLI :(
no chyba nie !!!
OdpowiedzUsuńnie zgadzaaam się żeby był ostatni!! teraz jak akcja się rozkręca ty chcesz skończyć ?! o nie nie ! już cię udostępniam u siebie ! -_-
poczucie humoru to ty masz kiepskie -_- :P
jaki ostatni.?! To opowiadanie jest świetne ;P
OdpowiedzUsuńTO JEST NAPRAWDĘ ŚWIETNE.!! :D
OdpowiedzUsuńJeśli chcecie przeżyć podobne emocje po przeczytaniu opowiadania to zapraszam na tego bloga: http://historia-z-pilka-w-tle.bloog.pl/id,334230848,title,Prolog-Czyli-co-sie-zdarzylo-przed-przelomem,index.html