środa, 15 maja 2013

Rozdział 52.

- Mogę wiedzieć, jakim cudem w autobusie dla całej reprezentacji nie ma miejsca dla fizjoterapeuty? - zapytałam wkurzona, bo od 10 minut stałam jak głupia na środku wąskiego korytarzyka.
- O co ci chodzi?! A gdzie ja mam położyć moją nowiutką torbę? - prychnął Zibi, przytulając do siebie przedmiot.
- Yyy, w bagażniku?
- No ty chyba głupia jesteś! Jeszcze mi ktoś porwie!
- No pewnie, bo wszyscy ślinią się na twoją torbę, w której masz spocony ręcznik i gatki.
- Masz coś do mnie?
- Nie.. myślałam, że urodziny już miałeś, sorry. - złożyłam usta w dziubek. Uwielbiałam się z nim tak droczyć, chociaż teraz pewnie nie był na to najlepszy czas, bo z sekundy na sekunde moje nogi stawały się coraz bardziej niestabilne. Zwłaszcza, że dzięki naszym polskim drogom podskakiwałam na każdej, choćby najmniejszej dziurce.
- Pit, wyjdź. - rozkazałam Nowakowskiemu, który wygodnie leżał na czwórce.
- Kto pierwszy, ten lepszy! - odpyskował.
- Cięta, Piotruś, nie ma co! - krzyknął Bartek, a ja zrezygnowana podeszłam do Kłosa.
- Karol, nawet ty? - jęknęłam.
- Co ja? Przecież ja nie leżę na fotelu, ani nie kładę na nim swojej torby.
- Ale jednak mimo wszystko zajmujesz dwa fotele. - założyłam ręce na biodrach w oczekiwaniu, aż mój wybranek raczy się posunąć. Takiego tempa to ja jeszcze nie widziałam... Nie wiem jak on skacze do bloku z taką szybkością ninja...
- Dziękuję! - wydarłam się na pół autobusu, a po chwili usłyszałam z głośników głośną muzykę. (jeżeli disco polo można nazwać muzyką) - Winiar, błagaam! - jęknęłam, ale nikt chyba tego nie usłyszał.
- Wiecie co właśnie odkryłem? - zapytał się Karol, podnosząc się nagle z fotela.
- Że Spodek wygląda jak statek kosmitów?! Wiem, też to właśnie odkryłem... - rozmarzył się Pit.
- Yyy, nie? Jeszcze jacyś chętni do posłuchania mojego odkrycia? - popatrzył po autobusie, ale większość była już pogrążona w imprezie, a ta druga większość siedziała na Twitterach, Facebookach (no i w przypadku Zatiego na Gry.pl). - Maja, mogłabyś powiedzieć, że chętnie posłuchasz... - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Słucham. - mruknęłam.
- Bo mi się teraz przypomniało, że przecież my musimy wjechać po Andrzeja, no bo on miał wolne i mi napisał, żebyśmy po niego wjechali, jak będziemy w drodze na mecz z Serbią, także...
- A to tak można?
- Chyba raczej napewno nie.
- No to dlaczego on może?
- No nie wiem, no!
- A nie wziąłeś pod uwagę tego, że my mamy wogóle nie po drodze?
- No ale on tak ładnie prosił, to co mu miałem powiedzieć?!
- No dobra, jak tam chcesz. Powodzenia. - powiedziałam, klepiąc go po ramieniu i przepuszczając, żeby poszedł do kierowcy. Autobus aż się zatrzymał, po czym usłyszałam glośną rozmowę, którą zagłuszała muzyka z Bumboxa. Po chwili wrócił z miną zbitego psa.
- Ja takiego opierdzielu to nie dostałem od 6 klasy podstawówki.

Po pięciu godzinach nadrabiania drogi dojechaliśmy do Bydgoszczy, bo Wrona nie raczył choćby podjechać pociągiem ciut bliżej. Wlazł do autobusu, świgając swoimi bagażami na wszystkie strony, przez co dostałam także i ja.
- Ała! Uważaj cepie z*ebany! - żeby nie było, ja ogólnie to jestem bardzo miła i sympatyczna, ale żeby jechać po Wronkę do Bydgoszczy, która jest zupełnie nie po drodze, to już jest przesada.
- Niezłe ziółko sobie wybrałeś, Karol. - zaśmiał się. Przez kolejne 6 godzin sterczał przy mnie, bo chciał sobie pogawędzić z Kłosem. Było mi strasznie duszno, ciemno i ciasno. Mało brakowało i komuś bym przywaliła, ale na szczęście dojechaliśmy. Przed hotelem stali już siatkarze z Serbii. Tak na marginesie, to co za debil wpuszcza do jednego hotelu siatkarzy z Serbii i Polski? Przecież mogliby się pobić (gdyby byli np. piłkarzami). No, wiem, że nie są piłkarzami, ale po mocnej imprezce nie wiadomo co im do łba strzeli.
Pierwszy przywitał się Cupko, no a któżby inny?
- Mówię ci hello, a potem goodbye! - zaśpiewał, jak to miał w zwyczaju.
- Oo, lekcje polskiego w bełchatowskiej szkole jednak nie szły na marne!
- What? - skrzywił się, patrząc na mnie, jakbym to zdanie napisała mu chińskimi znaczkami. Trzepnęłam się tylko w czoło i ruszyłam do hotelu. Otrzymałam kluczyk numer 69. Dobry numer, nie ma co!

- Mogę wiedzieć, co ty tu robisz? - zapytałam, wchodząc do pokoju, w którym Olo rozpakowywał już swoje bagaże. Pokój numer 69, w którym mieszkam z Recydywistą. Mam się śmiać, czy płakać?
- No nie moja wina, że dawali podwójne pokoje, a że oboje jesteśmy fizjoterapeutami to mieszkamy razem. - wzdrygnął ramionami, po czym do pomieszczenia wbiegł Karol.
- Czy ja nie wiem czegoś, co powinienem wiedzieć? - zmarszczył brwi.
- Pytasz się, czy nie wiesz czegoś, co POWINIENEŚ wiedzieć, więc... nie, nie ma niczego takiego. - powiedziałam, po dłuższym zastanowieniu.
- No bardzo śmieszne, bardzo. Andrea kazał ci przekazać, że jesteśmy cioty, i...
- Idę mu przybić piątkę, bo ja to już od dawna tak uważałam! - krzyknęłam, a Bielecki wybuchnął śmiechem.
- Słuchasz mnie, czy nie? - splótł ręce na klatce piersiowej.
- Już. - powiedziałam, kiedy przestałam się śmiać.
- Masz nas wszystkich doprowadzić do porządku, bo Andrea twierdzi, że przez siedzenie w autobusie jesteśmy nieporozciągani i od ciebie zależą nasze losy na jutrzejszym treningu. - powiedział i wyszedł, ale po chwili wszedł ponownie. - Wiesz, że macie numerek 69? - parsknął. - W takim razie, to mogę ostatni przyjść na ten zabieg. - zaśmiał się i wybiegł z pokoju.
______
O kutfa, tak ciężko to mi się chyba jeszcze nigdy nie pisało :D
Powodzenia w czytaniu :]

Ps. Mam taki plan, żeby przestać zaśmiecać stronę na Fb informacjami, że pojawił się nowy, więc jeśli chcecie być na bieżąco, to albo zacznijcie obserwować, albo zostawcie swój nr. gg w zakładce "Bądź na bieżąco", czy coś takiego ;)

Trzymka! : 3

2 komentarze:

  1. Hahha xd Kocham Cię :D Powtórzę się, ale to opowiadanie jest naprawdę świetne i uwielbiam je czytać :D Wronka jaki boss xd Majka i Terrorysta w pokoju nr 69 ^^ If you know what I mean ;3
    Zapraszam na nowy : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha xD Wronka to ma te pomysły ;) Zapraszam do mnie na opowiadanie z nim właśnie w roli głównej ;* http://lavender-passion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń