czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 51.

- Michałku ty mój kochany, ty! Jak dzisiaj ci się pięknie ułożyły włosy, a te czerwone spodenki idealnie podkreślają opaleniznę twoich zgrabnych nóg. - odwalałam przedstawienie na środku pokoju Winiara.
- Bo powiem Karolowi.
- Co?
- No że do mnie zarywasz.
- No dobra, inaczej: Mam sprawę i jesteś mi potrzebny.
- Pff.., jak można walić tak prosto z mostu? Najpierw to trzeba pokomplementować, a nie tak... - ... a teraz wszyscy rzucamy w Michała face palm'ami.
- Posłuchasz?
- Nie?
- Musisz zamienić się ze mną pokojem, bo mnie przeraża ten cały Szczęsny.
- A Zagumny cię nie przeraża? Miałaś do wyboru wszystkie pokoje i wybrałaś mieszkanie z Zagumnym?!
- Gdybym zamieniła się z Karolem musiałabym spać z Zatim, a on ma klaustrofobie... - zaczęłam mu wymieniać.
- Przecież te pokoje są duże, a nie ciasne i ciemne.
- Noo, ale to jest taka bardzo mocna klaustrofobia. - powiedziałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Z Bartkiem też się nie zamienię, bo po dwóch nockach z Pitem to ja już dziękuję.. Dziku też nie pójdzie, bo przecież "On nie może zostawić swego Nikusia samego, a Nikuś nie polubi nowego miejsca zamieszkania"... Jesteś najodpowiedniejszy, Winiarski. - spojrzałam się na niego błagalnym wzrokiem.
- Okej, ale ostrzegam. Musisz być bardzo cicho. W nocy nie możesz się nawet poruszyć - on to usłyszy, a wtedy... (dramatyczna przerwa)
- A wtedy co?
- Zacznie chrapać. - powiedział złowrogo i wyszedł.

Po obiedzie Andrea miał dla chłopaków jakąś "wspaniałą" niespodziankę, więc wszyscy ruszyliśmy przed hotel.
- To jest ta niespodzianka? - skrzywił się Zibi. - Troche fuszerka, my tym mamy jeździć? - powiedział, macając cały biały autobus.
- Dlatego sami go dokończycie. - uśmiechnął się trener.
- A co my kurde, grupa integracyjna?
- W zeszłym sezonie stwierdziliście, że grafik który to robił musiał być ślepy,  jeszcze wcześniej, że chyba mu odcieli obie ręce i robił to nogą, a jeszcze wcześniej, że lepiej zrobiłby to Pit, więc teraz sami się martwcie, czym będziecie jeździć, bo przez was facet dostał depresji. - po słowach Anastasiego wybuchnęłam śmiechem. - A ty ich przypilnujesz. - pokazał palcem na mnie i wyszedł. No pewnie, bo ja marzę o tym, żeby patrzeć jak Złotoryjcy rysują kwiatki na autobusie, bo zapewne nic innego nie umieją.
Usiadłam na ławce, ale po chwili przysiadł się do mnie Szczęsny. A myślałam, że już niczego nie brakuje mi do NIEszczęścia. A jednak... Mimo wszystko próbowałam nie zwracać na niego uwagi.
- Szczęściarz z tego Karola. - powiedział, gapiąc się na mnie z wieelkim zaciekawieniem. No oczywiście mu nie odpowiedziałam, gdyż Majeczka nie będzie prowadziła konwersacji z kimś tak dziwnym jak Wojciech. - Ok, czyli rozumiem, że nie mam z nim szans?
- Nie? - łuhuhu, nie ma bata, ale mu dowaliłam, miszczu ciętej riposty, nie no, sama siebie zaskoczyłam.
- Maja, Maja, patrz to! - krzyknął Pit.
- No, ładne... A co ma wróbel do reprezentacji Polski? - zapytałam przekrzywiając głowę na wszystkie strony w poszukiwaniu jakiegoś sensowniejszego obrazu.
- To jest orzeł, Majka. Orzeł! - wrzasnął obrażony.
- Aha, ale moim zdaniem to...
- Idź sobie, ty się nie znasz na sztuce. - wypchał mnie obok Zatiego, który malował Bóg wie co, ale wolałam się już nie wtrącać, bo dwóch takich wrogów jak Piotr N. i Paweł Z. to jak mieć za wrogów ślimaki... A ja nienawidzę ślimaków, więc nie chcę mieć z nimi nic do czynienia.
- Nooo! Skończyliśmy! - krzyknął dumny Ignaczak, który zamaszystym ruchem skończył swoje drzewo, które jak mówił, miało przedstawiać Możdżona.
- Nie no, fajnie. - powiedziałam.
- Ryjesz się. - stwierdził Bartek.
- Nieee.
- Tak.
- No dobra. - powiedziałam wybuchając śmiechem. - Wy tym macie zamiar jechać na mecz z Serbią? Tu nawet biało-czerwonego skrawka nie można znaleźć!
- To se sama to maluj! - wrzasnął Zatorski i wszedł obrażony  do hotelu, a za nim poszła cała reszta. No, oprucz Kłosa.
- Congratulations. - wyszczerzył się, po czym odwrócił się na pięcie. - Nie no, żartowałem, pomogę ci. - powiedział i zabrał się za zmywanie farby. Posłusznie wykonywał wszystkie moje polecenia i wkońcu skończyliśmy nasze dzieło.
- Noo, tym to można jeździć. - uśmiechnął się.
- Ok, spadam do hotelu. - powiedziałam, odwracając się.
- Już?
- Już. Jest 23.00.
- To do jutra. - pocałował mnie w czoło. Byłam tak wyczerpana, że dowalić mnie już mógł tylko babski wrzask Pita, który oczywiście musiałam usłyszeć.
- Bartek, nie gwałć go. - krzyknęłam, bo nie chciało mi się wchodzić do pokoju, żeby patrzeć cóż znowu stało się Piotrusiowi.
- O, Maja, dobrze, że tu jesteś. - i po jaką cholerę musiałam to krzyknąć, co?! - Czy ty wiesz, że my jutro gramy mecz z Serbią?!
- Hyyyy! No co ty, serio?! - udawałam zaskoczenie, ale Nowakowski chyba to wyhaczył, bo trzasnął drzwiami.
- Który to już foch w ciągu dnia? - zaśmiał się Kłos, który jak się okazało szedł tuż za mną.
- Zaraz to ja się fochnę. - prychnęłam. No i ponownie ruszyłam w stronę pokoju Gumy.
- Co to jest za przychodzenie o 23.00?! - wrzasnął mój współlokator, kiedy tylko zobaczył mnie w drzwiach. - Czy ty nie czytałaś regulaminu?!
- Nie? - pisnęłam, a Paweł wepchnął mi do ręki książkę, która miała conajmniej 100 stron.
- Masz to teraz przeczytać.
- A mogę się najpierw wykąpać? - zapytałam cicho.
- Rozdział siódmy, wers piąty: "Paweł kąpie się pierwszy". - powiedział pokazując palcem. To będzie ciężkka noc. Baaardzo ciężka.

- Czy wy wiecie, to co znaczy punktualnie o 9.00?! - wrzeszczał od rana Anastasi. Popatrzyłam na zegarek. 9.07. - Paweł, czemu ty mnie nie obudziłeś do cholery?! - krzyknęłam, a w drzwiach ukazała się głowa Zagumnego.
- Rozdział trzeci, wers dziewiąty: "Paweł nie budzi, to inni budzą Pawła." I tak się ciesz, bo odpuściłem ci to drugie.

- Przepraszam trenerze, że się spóźniłam, ale wczoraj miałam bardzo ciekawą lekturkę do czytania i poszłam spać o 4.00 nad ranem, także..
- Spokojnie, sztab może się spóźnić, oni nie. - poklepał mnie po ramieniu, a ja wyszczerzyłam się wrednie do siatkarzy.
- No i foch. - krzyknął Pit.
- Co on taki fochliwy? - zapytał Winiar.
- No wiesz, kobiety tak mają. - stwierdził Bartek, przez co Nowakowski ponownie rzucił w niego fochem.
- Lecim na Szczecin, panowie! - wrzasnął Zibi, wsiadając do autobusu.
___________

Straaasznie Was przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale byłam na wycieczce. :)
Mam nadzieję, że rozdział nie jest aż taki tragiczny, pisałam go w całości dzisiaj rano, żeby jak najszybciej dodać Wam nowy :D
Miłego dnia! ;]

8 komentarzy:

  1. Kurde, noo!
    Powiedz mi jedno: Czemu Ty musisz być taka zajebista, co?!
    Założyłaś najlepszą stronę na fejsie, na której jesteś najlepszą adminką, piszesz najlepsze opowiadanie siatkarskie na świecie... Czego jeszcze o Tobie nie wiemy?;D
    Nie no, ja Cie poprostu kocham za to, co robisz!
    Zdołować się można, jak się czyta to opowiadanie, bo w porównaniu do tego to moje jest tak idiotyczne i bezsensowne, że aż chyba je usunę :D (weź mnie na jakieś korki z pisania opowiadań xd)
    Genialnie przemyślane teksty... Kiedy ty to wszystko układasz w tym łbie?!
    Pozdrawiam, Daria ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie nie ma to jak przeczytać 51 rozdziałów w jeden dzień! ;D Ale cóż się dziwić ;3 od razu mnie wciągło jestes naprawdę dobra ;)) tylko mam trochę niedosyt w sprawie Majki i Karola ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Ciebie i to opowiadanie ! Nie ma co tu więcej pisać xd Jesteś świetna, a to co piszesz jeszcze lepsze ;)
    Zapraszam na nowy rozdział do mnie :
    http://nie-mam-nic.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha, świetne to opowiadanie<3

    [spam]
    zapraszam na nowe rozdziały:
    ósemkę - http://our-laugh.blogspot.com/
    dwójkę - http://siatkowkatonietylkosport.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, mimo wszystko nawet fajnie przeczytać ten sam rozdział po raz drugi xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki tragiczny? o.O Jeśli ty takie rozdziały nazywasz tragicznymi to nie mogę się doczekać takiego, z którego będziesz w pełni zadowolona :D

    - Okej, ale ostrzegam. Musisz być bardzo cicho. W nocy nie możesz się nawet poruszyć - on to usłyszy, a wtedy... (dramatyczna przerwa)
    - A wtedy co?
    - Zacznie chrapać. - powiedział złowrogo i wyszedł.

    Czuję tą grozę, czuję ;D

    Ja chcem nowy! >.<

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiałam się nieźle, jak przy prawie każdym rozdziale ;) Czekam na następny :D Zapraszam do mnie na 5 rozdział ;* http://lavender-passion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem ci tak. Twoje opowiadanie jest jednym z dwóch, które jestem w stanie czytać bez napadów face palm'ów (Tak, to był komplement, bardzo duuuży komplement). Nie zmienia to jednak faktu, że zauważyłam parę błędów mocno rażących po oczach (przynajmniej mnie). Nie będą tu mówić tym, że parę wątków było mało realistycznych. Wiadomo, twoje opowiadanie i ty tu rządzisz. Powiem wiec tylko, że pisze się "oprócz", a nie "oprucz". Znalazłam trochę więcej błędów, ale nie będę ich tu wymieniać , gdyż nie jestem przecież na tyle wredna, aby je sobie zapisywać ;d. Nie traktuj tego jako hejt, tylko jako wyraz mojej opinii i dobrą radę. Pozdrawiam ;***

    PS: Chyba powinnam zostawić ten komentarz pod ostatnim postem, ale jeszcze tam nie doszłam ;o mimo to mam nadzieję, że go nie przeoczysz ;))

    OdpowiedzUsuń