czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 58.

- Wracamy do domu! - wrzasnął Igła, ciągnąc za sobą torbę, której chyba nie udało się zbyt dobrze spakować.
- Wracamy do Spały, Krzysiu. - poprawił go Rucek.
Wsiedliśmy do autobusu i przez większość drogi w ciszy jechaliśmy do wioski.
- Wiecie co? - zaczął Zibi. - Ja to mam ochotę się z tąd wyrwać - powiedział, a żeby dodać powagi swojemu przemyśleniu, teatralnie spojrzał w dal. Po autobusie rozeszło się chóralne "Ja też". Chłopaki zaczęli się dzielić swoimi opowieściami, jak to marzą o wakacjach na jakichś ciepłych wyspach. Jak dla mnie, to trochę to dziwne, bo przecież to siatkarze. Oni zarabiają tyle, że do miesiąc mogliby fundnąć sobie taki wyjazd.
- Maja, a ty gdzie chciałabyś wyjechać? - zapytał wkońcu Ziomek. Ja miałam trochę inne marzenia niż oni, co oczywiście poskutkowało kilkonastoma minami w stylu "O.o". Mi wystarczył domek nad jeziorem, gdzie kiedyś spędzałam wszystkie wakacje. No poprostu o niczym innym teraz nie marzyłam!

- Jesteśmy!! - krzyknęłam i pognałam do recepcji, żeby czasem nikt nie zarezerwował mojego pokoju.
- Przepraszam, ale ten pokój jest już zajęty. - powiedziała recepcjonistka z uśmiechem, który nie schodził jej z twarzy. Kurde, czy one jedyne co ćwiczą to uśmiechy i sympatyczne gadki?!
- Ale jak to "Zajęty"?! - wrzasnęłam i odwróciłam się w stronę siatkarzy. - Który!?
- Ekhem. - odchrząknęła dziewczyna. - Jeśli chciałaby pani wiedzieć... - zaczęła i spojrzała na jakąś kartkę. - W "pani" - (tutaj niestympatycznie wzięła to słowo w cudzysłów) - pokoju jest niejaki pan Wojciech Szczęsny. - po jej słowach poczułam, jak zaczyna mi się robić gorąco.
- To oni jeszcze tutaj są?! - wydarłam się.
- Oczywiście. Nasza reprezentacja będzie tutaj przez najbliższy tydzień i musimy zapewnić im jak najlepsze warunki. Przepraszamy. - gadała jak katarynka, aż chciało się przywalić w ry.. twarz.
- My też jesteśmy reprezentacją. - mruknął Karol.
- Och, doprawdy? Bardzo przepraszam. Proszę, oto kluczyki do waszych pokoi. Są na samej górze. Miłego pobytu. - powiedziała wrednie i wręczyła każdemu po kluczyku.
- Ej, jaki czadzior! Ja nigdy nie mieszkałem na strychu! Tam będą pewnie takie zarąbiste ukośne sufity! To będzie takie... jooo! - zapowietrzył się Zati.
- Albo będą nietoperze, kurz i zarwane łóżka. - jakże optymistycznie stwierdził Dziku.
- Albo nie będzie łóżek.. - westchnął Zibi.
Weszliśmy na samą górę, no i niestety, Zbychiał miał rację. Beznadzieja. Totalna beznadzieja. Pocieszenie jest takie, że to może ja miałam tylko takiego pecha i trafiłam na takie mieszkanie. Wkońcu to bardzo wiarygodne, bo babka z recepcji mnie jakoś nie polubiła.
Nagle usłyszałam krzyk z pokoju obok. Wbiegłam, żeby uratować Zatiego.
- Boże, aż tak źle?! - wrzeszczałam, kiedy tylko stanęłam w drzwiach.
- Jakie źle?! - oburzył się Paweł. - Mają tutaj te fajne sufity i nie mieszkam sam!!
- To znaczy? - zapytałam, ale po chwili pożałowałam, że to zrobiłam.
- Patrz! Tu jest pajęczyna! Czyli musi być też pająk. Nazwę go Wacław.
- A nie boisz się pająków? Jesteś pewny?
- Tak! - krzyknął i wygonił mnie z pokoju.
Położyłam się spać, ale mój sen nie potrwał długo, bo ponownie usłyszałam krzyk, teraz już troche bardziej rozpaczliwy. Jezu, dlaczego ja nie mogę mieć choć raz normalnych warunków do snu?!
- Co jest? - zapytałam zaspana. - Gdzie tu jest jakieś światło, bo nic nie widzę?
- Nie ma światła! - aha, na fakt... - Maja, zamień się pokojem! Ten pająk jest gigantyczny, a kiedy chciałem się podnieść, to uderzyłem się w głowę o ten głupi sufit!
- Przecież ty się podobno nie boisz pająków.
- Nooo, ale ten był gigantyczny! Jakiś tropikalny!
- Ale Zati.. - westchnęłam. - Takie pająki to ty znajdziesz nawet w swoim domu... - powiedziałam.
Ruszyłam ponownie do pokoju, ale nie było już nawet sensu zasypiać, bo na zegarku widniała godzina 5.54, a o 6.00 pobudka. Ubrałam się, ruszyłam do łazienki... a prawda, ja nie mam łazienki. Podreptałam na to "normaalne" piętro, gdzie przywitała mnie recepcjonistka, ale nawet nie zwróciłam na nią uwagi, tylko poszłam do wspólnej toalety. Umyłam się, odłożyłam kosmetyczkę do pokoju i ruszyłam na stołówkę. Po dziesięciu minutach byli tam też siatkarze.
- Jak się spało, Misie? - zapytałam, kiedy do pomieszczenia weszła trójka Michałów. Wszyscy podnieśli kciuk do góry, nawet na mnie nie patrząc.
- Majaaa? - zapytał Pit, wchodzący na stołówkę. - Co jedzą małe jaskółki? Ale szybko, bo zaraz wychodzę.
- A co, zamierzasz zabrać Izę do zoo? - wybuchnęłam śmiechem.
- Niee, do Mc'donalds'a. - prychnął.
- Serio nie ma lepszych miejsc w okolicach Spały?
- No chciałem ją zabrać do dmuchanego parku rozrywki, bo zawsze marzyłem, żeby utonąć w basenie z kulkami... - rozmarzył się, ale przerwał swoje rozmyślenia i powrócił do tematu. - No to co jedzą jaskółki?
- No ale czemu pytasz?! - krzyknęłam, a Pit natychmiast otworzył obie dłonie, z których wyleciało małe stworzenie. - To jest nietoperz, debilu! Nietoperz! - wrzasnęłam i padłam na ziemię.
- I co on może mi zrobić? - jęknął Nowakowski.
- One przenoszą wściekliznę! Jezu, jaki ty jesteś głupi, przez ciebie wszyscy zginiemy, bo nie mamy surowicy! Pewnie teraz woła tych swoich braci z koloni!
- To chyba spierdalamy, co nie? - zapytał Winiar i natychmiast uciekliśmy na zewnątrz. Gdy już byliśmy bezpieczni podeszłam do środkowego z miną zabójcy.
- Ja cię kiedyś zabiję, Nowakowski!!!
- Jeśli on prędzej nie zabije nas. - zauważył Dziku. Po chwili z hotelu wyszedł też Karol, który chyba był zdziwiony naszą poranną wycieczką, ale nie odezwał się na ten temat, tylko zaczął skakać z radości, że już niedługo jedziemy na mecz Legii. Łuhu, jak się cieszę.
___
Dobijamy do końca! Przestanę Was zamęczać, yeah! :D

9 komentarzy:

  1. Hej, jestem od zawsze praktycznie, ale niedawno założyłam bloga i postanowiłam skomentować. :) bardzo mi się podoba Twój blog, masz ciekawy pomysł.
    Partyzanckie warunki, maskara :D
    Zapraszam do mnie http://siatkarskieserce.blogspot.com/ :) Pozdrawiam Anne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ej, weź pisz dalej :3 proszę jakąś romantyczną scenę xdd i jakiś koniec z happy endem ;p świetny rozdział :) zapraszam na mojego bloga : http://sztuka-zycia-to.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak do końca ?! Jak do końca ?! :OOOO Przecież ja to kocham !
    Zapraszam na dwójkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do końca, no chyba nie!Ja się nie zgadzam!
    Rozdział świetny, hahah Zati i Piter rozwalili system.Zapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog ;) Od wczoraj przeczytałam cały :D Nie możesz teraz skończyć, jak zaczęłam czytać... Nie zrobisz mi tego, prawda? :) Padłam, jak można pomylić jaskółkę z nietoperzem xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah :D świetny rozdział , z niecierpliwością czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog. W wolnej chwili wpadnij też do nas http://impossible-its-true.blogspot.com/ . :D pozdrawiamy Ann & Ikaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :) Nie kończ jeszcze opowiadania... Jest świetne,; ciekawe, dobrze się czyta, cały czas mnie zaskakujesz :D Kiedy nowy rozdział? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://our-laugh.blogspot.com/2013/07/11-spotkanie.html zapraszam na rozdział dwunasty!

    OdpowiedzUsuń